Prowadzę do Zdrowej Pełni, ambitnych Ludzi, którzy chcą od życia WIĘCEJ… Ludzi, którzy osiągają duże sukcesy w jakimś obszarze życia, ALE którzy utknęli w innym…
Pokazuję im, jak uwolnić się od najgłębszych obciążeń i ograniczeń zapisanych w pamięci komórkowej, dzięki czemu Ludzie, którzy ze mną pracują sięgają po sukces na swoich warunkach w każdym obszarze życia (np. w karierze…, w związku…, w biznesie…, w rodzicielstiwe…, w relacjach…, czy w codziennym obrazie siebie i myśleniu o sobie, innych lub świecie) i w końcu mogą powiedzieć, że żyją życiem, które kochają, w którym kochają i które naprawdę ma znaczenie.
W papierach mam: Monika Czyżewska, choć lubię i wolę, gdy mówią do mnie „czyżyk”.
Z wnętrza jestem aż Człowiekiem.
Z wyboru – Przewodnikiem do Twojej Zdrowej Pełni.
Z wykształcenia – psychologiem.
Z powołania – wiedźmą 😉
Z natury – poszukiwaczem, eksperymentatorem i odkrywcą.
Z doświadczenia – coachem, terapeutą, trenerem, handlowcem i menadżerem.
A z miłości jestem mamą. Zwyczajną mamą, dwóch niezwyczajnych Chłopców 🙂
Jakiś czas temu usłyszałam o sobie, że co prawda brak mi piątej klepki, ale nadrabiam to szóstym zmysłem i im dłużej się temu przyglądam, tym łatwiej mi się pod tym podpisać 😉
Rozumiem, że wolność może być dla Ciebie ważna…
że chcesz się uwolnić od tego, co Cię ogranicza…
że chcesz mieć w życiu:
Rozumiem to wszystko, bo wolność także dla mnie jest bardzo ważna!
Szeroko pojęta wolność.
Sama wybrałam wolny tryb życia. Żyję blisko wody w lesie i bez telewizora 😉 Pracuję tyle, ile chcę (nie więcej niż 16, a najlepiej 10 godzin w tygodniu 😉 ), kiedy chcę, z kim chcę i gdzie chcę. A kiedy chcę i czuję, to spaceruję, oddycham, czytam książki, zbieram kwiaty, brodzę w strumieniu, piszę wiersze lub robię wszelkie inne rzeczy, do których moja dusza śpiewa 🙂 Bo jak mawiał Kubuś Puchatek: czasami z nicnierobienia rodzą się najlepsze cosie 🙂
I właśnie dlatego, że wolność jest dla mnie ważna, robię w życiu to, co robię. Pomagam ambitnym Ludziom (najczęściej Ekspertom, Coachom, Terapeutom i innym „Pomagaczom”) którzy czują, jakby uderzali w szklany sufit i nie mogą pójść dalej w swoim życiu lub biznesie. Dlaczego? Bo utknęli. Bo wciąż czują się uwiązani i przymuszeni do robienia tego, co nie jest zgodne z ich wewnętrzną prawdą 🙁
Niektórych wykańcza nieprzebijalny sufit dochodów i kołowrotek zmęczenia związany z rozwojem własnej praktyki. To są Coachowie i Terapeuci, którzy utknęli we własnych sidłach. Założyli firmę, bo nie chcieli szefa i pracy na kogoś, po czym odkryli, że to co miało być ich wolnością, jest ich więzieniem. Pracują po 12-16 godzin na dobę, wypruwają z siebie flaki, a i tak osiągają namiastkę efektów, na jakie liczyli. Dają z siebie więcej, niż jakikolwiek szef, w jakiejkolwiek pracy, kiedykolwiek by od nich zażądał, a w zamian tracą siły, tracą bliskich i tracą życie 🙁
Inni są niewolnikami toksycznego i drenującego ich związku, a kiedy wyrwą się ze szponów jednego partnera, to wpadają w niewolę kolejnej toksycznej relacji.
Jeszcze innych wiąże praca, która co prawda daje dobre pieniądze, ale kradnie duszę… Człowiek grzęźnie coraz bardziej w karierze, która odgradza go od siebie, od Ludzi, których kocha i od realizacji jego prawdziwego celu życia… tego wielkiego PO CO, do którego jego serce tak płacze i za którym tak tęskni…
Wielu jest zmuszonych (przynajmniej w ich głowach) pracować i przebywać z Ludźmi, którzy podcinają im skrzydła i wysysają z nich energię… Czasem nawet stawiają potrzeby innych ponad swoimi… czują się zmuszeni do spełniania oczekiwań innych i w ten sposób służą tym, którzy karmią się ich dobrymi chęciami 🙁
Niektórzy utknęli w obrazie koszmarnego rodzica. Przez lata obiecywali sobie, że kiedy będą mieli dzieci, to nigdy nie będą tacy, jak ich własna matka, czy ojciec… To nigdy nie popełnią tych karygodnych błędów… To będą lepsi… Bardziej ludzcy… Będą najlepszym wzorem dla swoich dzieci. A jednak, lata później, z rozdartym sercem spoglądają w lustro i z beznadziejną bezsilnością muszą przyznać, że są kopią własnych rodziców i że się za to nienawidzą.
Przewodzę także Ludziom, którzy utknęli we własnym wyobrażeniu o swojej małości i niedostateczności. Bez względu na to, jak dużo osiągają (a realizują naprawdę wiele!), wciąż są niewystarczająco dobrzy i odrzucani przez innych, świat i samych siebie 🙁
Ja mam dosyć tego, że przychodzisz na Ziemię, aby się zrealizować, aby budować i zostawić po sobie coś pięknego, aby zachwycić innych i siebie swoim wielkim PO CO, a tymczasem lądujesz w g…..!
Mam dosyć tego, że ograniczają Cię programy i traumy zapisane tak głęboko w Twojej pamięci komórkowej, że bez pomocy Przewodnika do Twojej Zdrowej Pełni mógłbyś poświęcić kilka żyć, aby się do nich dogrzebać!
I mam dosyć tego, że te programy podcinają Ci skrzydła i rujnują życie, podczas gdy masz tak dużo do zaoferowania sobie, swoim Bliskim i Światu!
Mam dość tego, że przez to wszystko miotasz się w życiu, nie przesypiasz nocy i żyjesz na pół gwizdka… Od czasu do czasu wręcz mnie zatyka na taką niesprawiedliwość! I uważam, że – jak każdy Człowiek – zasługujesz na to, co najlepsze! Zasługujesz na to, by być najlepszą wersją siebie – już teraz!
Właśnie dlatego do mnie Ludzie przychodzą po(MOC) i uwalniając swoją pamięć komórkową od zapisów wielu obciążeń, uwalniają się od programów, które ich ograniczały i wiązały. Które powodowały, że widzieli życie (lub konkretne jego obszary) na szaro, albo czarno.
Zaczynając pracę z Człowiekiem prowadzę go do miejsca – w nim i w jego życiowej przestrzeni – w którym co rano budzi się z uśmiechem. Zerkając w lustro, widzi iskry w rozradowanych oczach. Wychodząc do Świata czuje wiatr w skrzydłach i bezkresną przestrzeń do tych skrzydeł rozpostarcia 🙂 Twardo stąpa po Ziemi i szybuje wysoko w przestworzach – równocześnie! Jestem Przewodnikiem do Zdrowej Pełni, gdzie Człowiek żyje życiem, które kocha, w którym kocha i które ma znaczenie. I właśnie do takiego życia… do takiego biznesu… do takiej Zdrowej Pełni… na co dzień Ludzi prowadzę 🙂
Ja również na co dzień zwyczajnie cieszę się życiem – jem je łyżkami. I nie chodzi o to, że jem je dużymi łyżkami… wręcz przeciwnie. Smakuję życie łyżeczkami, by móc nacieszyć się pełnym bukietem doznań 😉 Wybrałam życie na powoli. Teraz łyżeczka po łyżeczce delektuję się, zauważam, oddycham i dobrze mi z tym 🙂
W tym moim powolnym wędrowaniu przez kolejne dni, gotuję – robię to z miłością i wdzięcznością. Zazwyczaj eksperymentuję w kuchni przez co trudno mi odtworzyć w taki sam sposób daną potrawę. To co wychodzi spod moich palców raczej odzwierciedla mój wewnętrzny stan i w większości przypadków smakuje życiem… choć zdania są podzielone i zależą od tego, który z moich Synów się akurat wypowiada 😉 Ważne jest dla mnie, by jeść zdrowo, w harmonii z Naturą i z poszanowaniem życia w nas i życia dookoła.
Ciesząc się kolejnymi chwilami coraz lepiej poznaję rośliny. Uczę się je zapraszać nie tylko do naszej kuchni, ale także do tworzonych przeze mnie (od czasu do czasu) kosmetyków i środków czystości. Coraz śmielej sięgam po zioła ucząc się na co dzień wykorzystywać ich potencjał leczniczy. Ta moja współpraca z roślinami to dość nowy obszar… do tej pory myślałam, że nie mam tzw. „ręki do kwiatów”. Cóż… wciąż może mam nie najlepszą, jednak zauważam, że im więcej miłości wkładam w obcowanie z Naturą, tym bardziej rośliny mnie lubią 🙂 Jestem ciekawa jak ta współpraca się będzie dalej rozwijać.
Wiele rzeczy, których na co dzień dotykam ma mniejszy lub większy, bezpośredni lub pośredni związek z tworzeniem. Przez wiele lat tworzyłam rozbudowane programy rozwojowe dla korporacji i wielu innych firm, czy organizacji non profit. Tworzyłam procesy coachingowe i programy zmiany. Teraz tworzę atmosferę, ciepło, smaczny posiłek, szydełkowe czapki, świece pachnące latem, bajki z przesłaniem dla moich Szczęść… Tworzę także narzędzia natychmiastowej zmiany, które z poziomu pamięci komórkowej, uwalniają Cię od obciążeń, jakie do tej pory dźwigałaś i przez które ugrzęzłaś w życiu.
Im bardziej tworzę, tym bardziej wydłuża mi się lista tego, po co jeszcze w procesie tworzenia chcę sięgnąć – może następnym razem będę mogła napisać, że szyję spódnice i sukienki, jakie podpowiada mi wyobraźnia, a jakich nie mogę znaleźć w sklepie 😉
Przy tym wszystkim poznaję właśnie filozofię „no waste”, by moje codzienne tworzenie było bardziej przyjazne Ziemi i nam wszystkim. Jeszcze się wciąż tego uczę i cały czas zmieniam nawyki, ale doszłam już do momentu, w którym domowo produkujemy reklamówkę śmieci na dwa miesiące – juuupiii! 😀 Teraz sprawdzam, co jeszcze mogę poprawić, żeby śmiecić mniej 😉
Jak jestem szczęśliwa – nucę i śpiewam (należę do tych Ludzi, którym nawet muzyka w śpiewaniu nie przeszkadza). Z resztą to możesz samodzielnie zweryfikować, bo śpiewam często 🙂
przy kołowrotku dziewczyna
przędzie nić życia bogatą
a ona wije się, wije
szybuje jak babie lato
wpada w zakręty, w meandry
w rozczapirzone krzaczory
i znowu lekko się wznosi
z uśmiechem
i w samą porę
z górki? czy też pod górkę?
z wiatrem? pod wiatr?
któż to zgadnie?
gdy nić się snuje leciutko
i tak układa się ładnie
nić ta bogata i szczodra
odporna na Parek nożyce
będzie z niej piękna tkanina
aż się nią czasem zachwycę