Jestem pewna, że największą przeszkodą dla mojego sukcesu, jestem ja sama... :(

Logicznie wiem, że mam sporo do zaoferowania sobie, innym i Światu. Wiem, że jestem inteligentna. Wiem, że potrafię być atrakcyjna. Wiem, że jestem wystarczająca. Wiem, że mogę odnieść sukces… 

Jak się postaram, to nawet znajduję w swoim życiu szereg dowodów na to wszystko. Ba, nawet jak się nie staram, to mam w swoim otoczeniu Ludzi, którzy mi zazdroszczą i mówią o mnie w superlatywach!

Tym bardziej wkurzający jest ten upierdliwy głos w głowie, który wie, co i jak podszepnąć, żeby mi aż w pięty poszło :( 

Najgorsze jest to, że jak nie uważam i w porę tego nie wychwycę, to rzeczywiście czuję się gorsza, głupia, niewystarczająca, niegodna kochania i niezasługująca na pełnię sukcesu. W takich chwilach, kiedy słyszę czyżykowe: “żyj życiem, które kochasz, w którym kochasz i które naprawdę ma znaczenie” zwyczajnie nie wierzę, że to jest dla mnie możliwe.

Jeszcze gorsze jest to, że jeśli w porę siebie w tych negatywach nie zatrzymam, to ani się nie spostrzegę, a już sabotuję samą siebie!

Chcę w końcu – całkowicie spójnie ze sobą – czuć, że siebie kocham i jestem wystarczająca. Zamiasst tylko o tym wiedzieć i musieć sobie o tym co rusz przypominać…