Tak brzmiała moja rozmowa z jedną z Bohaterek
– Wiesz, w mojej rodzinie nikt za bardzo nie odczuł wojny. Jeden dziadek był kolejarzem i był potrzebny Polakom, Niemcom, Ruskim i wszystkim, którzy wykorzystywali tabory kolejowe. Drugi siedział w piwnicy i się ukrywał. Babcia była taka, że jak przyszli Niemcy, to ich nakarmiła… jak przyszli Ruscy, to też nakarmiła… Oni jedli na górze, a dziadek w piwnicy bezpiecznie siedział. Dlatego, wiesz, ja nie mam żadnych obciążeń z wojny. Do mnie nie pasują te wszystkie powojenne programy. W mojej rodzinie wojna przeszła niezauważona.
– To z czym chcesz ze mną pracować?
– Od dawna czuję, że mam dużo do przekazania i chciałabym zrealizować warsztaty, na których podzielę się swoją wiedzą. Tylko, że mam trudność z tym, aby wyjść do Ludzi. Nawet, kiedy to się wydaje śmieszne. Wiesz, pamiętam taką sytuację, że kiedy miałam odebrać nagrodę i to było duże wydarzenie: z prasą i zdjęciami, to najpierw robiłam wszystko, żeby ktoś mógł ją odebrać za mnie… Kiedy się okazało, że jednak muszę to zrobić osobiście, to następnego dnia od razu pojechałam do fryzjera i przefarbowałam włosy na czarno tak, aby nikt – nawet przypadkiem – nie mógł mnie rozpoznać i skojarzyć z tą kobietą ze zdjęcia w gazecie.
– A wyobraź sobie taką sytuację, że jednak robisz swoje warsztaty. Ludzie są z nich zadowoleni. Zaczyna być o nich głośno. Zaczynasz być sławna. Siedzisz sobie w ogródku restauracji. Jest ciepło i przyjemnie. Jesz lody i pijesz pyszną kawę. Nagle podchodzi do Ciebie młody mężczyzna i mówi: „Ja panią znam! Pani prowadzi te sławne warsztaty. Bardzo panią proszę o autograf. Dla mnie na tej kartce. A tutaj proszę autograf dla mojej mamy. Ona się bardzo ucieszy, bo panią uwielbia. Ależ będzie mi zazdrościć, że panią spotkałem! Jak się dowie, że pani tutaj bywa, to zacznie też tutaj przychodzić, już ja to pani mówię. Och, już widzę, jak mnie o wszystko wypytuje! Będę jej musiał pewnie opowiedzieć każdy szczegół, nawet jak pani była ubrana”… I co…? Co czujesz na myśl o takiej sytuacji?
– Jezu, ale wstyd! I wszyscy Ludzie z kawiarni to widzą? I słyszą?! Od razu się kurczę i chcę stamtąd uciec!
Hmmm… Zupełnie niezauważona ta wojna… jedynie w świadomości mówiącego 😉
Niestety mechanizm jest nieubłagany i działa tak samo jak grawitacja. Nie musisz wiedzieć, że grawitacja istnieje, ale jeśli podskoczysz w górę, to za moment znajdziesz się znowu na ziemi… Tak samo jest z obciążeniami, jakie dostajemy z rodu: nie musisz wiedzieć, jakie obciążenia dostałeś w epigenetycznym spadku; nie musisz znać historii swojej rodziny; nie musisz znać tematów traum, jakich zapis w sobie nosisz… a i tak będziesz odczuwać skutki tego wszystkiego w swoim życiu 🙁
Jak? Chociażby tak, jak w powyższym przykładzie. Kiedy dziadek przez lata ukrywał się w piwnicy, to Ty nie musisz doświadczać tego samego (patrz: nie musisz siedzieć latami w piwnicy w obawie przed tym, że zostaniesz zauważona), ale na poziomie emocji i wewnętrznego doświadczenia i tak się z tym na co dzień mierzysz. Zmieniają się jedynie zewnętrzne okoliczności…
Kiedy dziadek ukrywał się w piwnicy, to wiedział, że świat jest niebezpieczny. Wiedział, że na zewnątrz są Ludzie gotowi go skrzywdzić bez mrugnięcia okiem. Nie był pewny komu można ufać, a komu nie. Wiedział, że wyjście oznacza ryzyko – może oznaczać śmierć. Wiedział, że nie może zostać rozpoznany – lepiej, żeby nikt go nie widział, a jeśli już zobaczy, to żeby nie wiedział, kim jest. Wstydził się, że nie stoi na wysokości zadania, że nie może zająć się swoją rodziną, a jego żona musi zajmować się wszystkim sama. Bał się o siebie i o rodzinę.
Dzisiaj jego wnuczka doświadcza tego samego myśląc o tym, że miałaby wyjść i stanąć w świetle reflektorów tak, aby świat ją zobaczył. Rozpoznał. Dowiedział się, czym i gdzie się zajmuje. Nie jest jej potrzebna zamknięta piwnica. Wystarczy wyobrażenie, że zaczyna realizować swoje warsztaty i zaprasza na nie Ludzi… i wie, że nie może wyjść. Nie może się pokazać. Że to będzie wstyd. Ludzie mogą ją skrzywdzić. Będzie bezbronna. Nie można Ludziom zaufać. Nie można pokazywać siebie. Nie można zdradzać swojej kryjówki, bo to ogromne ryzyko… Największa możliwa głupota… Nie ważne, że całe jej życiowe doświadczenie mówi, że to nielogiczne; że nie ma podstaw do takich lęków… Cóż z tego, że ona o tym wie, kiedy każda komórka jej ciała zwija się w bólu i wrzeszczy na samą myśl, że w gazecie pojawi się jej zdjęcie?! Cóż z tego, kiedy najzwyczajniej w świecie się boi?!
Traumy pokoleniowe istnieją i coraz szerzej (np. tutaj, lub tutaj) mówi się o tym, że zbierają swoje żniwo nawet jeśli Człowiek nie jest świadomy skąd dane obciążenie się w nim wzięło. Na poziomie pamięci komórkowej istnieją dwa podstawowe mechanizmy, które doprowadzają do tego, że czujesz lęk swojej praprababki, lub złość swojego taty.
Jeden z nich dotyczy nici traum pokoleniowych (na poziomie biologicznym są to utknięte nici mRNA). Dziedziczysz nie same nici, a uszkodzenie, które stoi u przyczyn utworzenia tych nici, czyli dziedziczysz wzorzec DNA i niesprawnych histonów. Później – w Twoim życiu – objawia się to nicią traumy pokoleniowej (na poziomie pamięci komórkowej) oraz emocjami, myślami i reakcjami ciała (na co dzień w życiu), których logicznie wytłumaczyć się nie da, ale które blokują Cię w działaniu i zamykają Ci drogę do szczęścia.
Kolejny mechanizm dziedziczenia obciążeń pokoleniowych dotyczy tego, co w światku naukowym nazywa się metylacją DNA. Jest to mechanizm na bazie którego następuje wybór tego, które geny doczekają się ekspresji (w Twoim wyglądzie, zachowaniu, cechach psychologicznych), a które nie.
Na szczęście dla nas każde z tych obciążeń (zarówno nici traum pokoleniowych, jak i niekorzystny dla nas wzorzec metylacji DNA) można uzdrowić tak, abyś po takiej procedurze był jeszcze bliżej swojej Zdrowej Pełni 🙂
Jak w każdej drodze, aby ją rozpocząć, trzeba zrobić pierwszy krok. Od czego zatem zacząć? Od uwolnienia się od nici traum pokoleniowych.
Dlaczego? Ponieważ możesz to zrobić nie tylko stosunkowo łatwo, ale możesz to zrobić na stałe z korzyścią dla Ciebie i wszystkich członków Twojego Rodu pod warunkiem, że wiesz, jak uwolnić się od zapisu „zapasowych kopii danych”, które przechowują w sobie wzór nici traum pokoleniowych i odtwarzają działanie danej traumy, kiedy najmniej byś tego chciał.
I oczywiście nie musisz mi wierzyć na słowo – nawet mądrzej, abyś tego nie robiła. Możesz skorzystać z bezpłatnego minikursu online, który pokaże Ci, w jaki sposób uzdrowisz pojedynczą nić traumy pokoleniowej. Filmy z instruktażem znajdziesz w grupie FB: GPS do Zdrowej Pełni.
Sprawdź, jak to dla Ciebie działa. Sprawdź, jak zmienia się Twoja percepcja rzeczywistości, kiedy uwalniasz się od pojedynczego zapisu obciążenia pokoleniowego i zdecyduj, jak wiele pozostałych obciążeń z rodu chcesz w ten sposób uzdrowić 🙂
Dlaczego nie radzę Ci, abyś zaczynał od uzdrowienia wzorca metylacji DNA? Czy dlatego, że to jest trudne i nie dasz rady? Absolutnie nie. Narzędzie dotyczące metylacji DNA i pomagające Ci w taki sposób, aby ekspresji na polu Twojego wewnętrznego dobrostanu ulegały te geny, które Ci życiowo służą, jest banalnie proste.
Haczyk jest gdzieś indziej…
Otóż mechanizm metylacji DNA jest bardzo wrażliwy na percepcję. Co oznacza dokładnie, że jeśli postrzegasz świat jako zagrażający, to będą Ci się włączać geny związane np. z walką i agresją, abyś mógł sobie poradzić w tym niebezpiecznym, zagrażającym świecie. Będą się włączać nawet wówczas, kiedy zależy Ci na tym, by zostać oazą spokoju, bo np. chcesz, żeby Twoje Dzieci i Twój współmałżonek czuli że jesteś dla nich opoką i wsparciem…
I co? I guzik! Tak długo, jak chcesz być jakiś, np. spokojny, a postrzegasz świat, jako zagrażający, to i tak będziesz działać jak bomba zegarowa. Możesz sobie chcieć…
Co zatem zrobić, aby metylacja DNA działała na Twoją korzyść? Są dwie drogi. Jedna jest dłuższa, a druga krótsza. Ta dłuższa zakłada, że od dziś do końca życia, wchodzisz w codzienną, systematyczną praktykę, która utrzymuje Cię (bez względu na wszystko) w pozytywnym postrzeganiu świata. To może być medytacja, joga, afirmacje, pozytywne myślenie, pustelnicze życie na łonie natury lub cokolwiek innego, co zadziała w Twoim przypadku. Ważne: MUSISZ tę praktykę wykonywać systematycznie i codziennie. Jak przestaniesz, to wystarczy moment, abyś wrócił do starych torów działania, myślenia i destrukcyjnych wzorców, które już wcześnie odbijały Ci się w życiu czkawką.
Czy to podejście działa? Działa i pojawia się coraz więcej badań, które pokazują dobry wpływ medytacji i pozytywnego myślenia na ekspresję naszych genów (jeśli chcesz poczytać więcej, to możesz zerknąć tutaj lub tutaj). Jedyny minus tego podejścia polega na tym, że jest czasochłonne, energochłonne i wymaga Twojej ogromnej dyscypliny i samozaparcia. Sama potrzebujesz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wytrwasz w takiej drodze…
Drugie podejście – krótsze i dla mnie łatwiejsze – polega na uwolnieniu się od traum. Dlaczego? Zastanówmy się wspólnie. Powiedziałam Ci wcześniej, że metylacja DNA jest wrażliwa na Twoją percepcję, czyli reaguje na to, jak postrzegasz świat, siebie i Ludzi. Co jednak jest przyczyną tego, że możesz widzieć świat np. jako zagrażający?
…
…
…
OK – mała podpowiedź 😉
Jeśli nie jesteś pewny, to wróć do przykładu opisanego na samym początku tego artykułu. Czy kobieta, o której pisałam, miała jakiekolwiek doświadczenia, które mogłyby uzasadniać jej lęk przed wyjściem do świata? Nie. Dlaczego w związku z tym odczuwała lęk? Ponieważ postrzegała świat, jako zagrażający. Ponieważ – zupełnie nieświadomie – wiedziała, że jeśli wyjdzie i stanie w świetle reflektorów, to coś złego może się stać… Skąd to przeświadczenie? Nie powstało ono w trakcie jej życia – odziedziczyła traumę dziadka!
Traumy, jakich zapis w sobie nosimy, stanowią filtry percepcyjne. Warunkują sposób, w jaki będziesz odbierał siebie, świat i innych. Właśnie dlatego uzdrowienie traum często jest równoznaczne z uwolnieniem się od źródła obciążających emocji. Jednocześnie stajesz się też wolny od filtrów percepcyjnych, które powodują, że w Twoim życiu do głosu dochodzą te geny, które wcale nie wspierają Cię tak, jakbyś chciał…
Mechanizm jest prosty: brak traum oznacza brak lęku i obciążających emocji. To z kolei oznacza otwarte, ufne, pozytywne podejście do świata, siebie i Ludzi. Na bazie takich wzorców w myśleniu i na bazie uskrzydlających Cię emocji, następuje zmiana w ekspresji DNA – do głosu dochodzą te geny, które najlepiej mogą Cię wspierać w Twojej Zdrowej Pełni.
Najpiękniejsze dla mnie w tym procesie, jest to, że dzieje się to w sposób naturalny. Nie musisz już codziennie wprowadzać się w dobry stan – po prostu w tym stanie jesteś! Życie bez traum, to życie w pozytywnym świecie, z pozytywnymi Ludźmi i ze szczęśliwą sobą 😀
Właśnie dlatego, że uwalniasz się od przyczyn, to ten proces można zrobić raz i jego skutki są na stałe! 🙂
Dopiero w takim momencie ma sens procedura, która przyspiesza i kierunkuje metylację naszego DNA na wzorce, które są dla nas najbardziej wspierające. I znowu: robisz raz i pozytywne skutki odczuwasz na co dzień, bo wcześniej uwolniłeś się od obciążeń, które mogłyby zmienić Twoją percepcję na „negatywną”, a przez to mogłyby zaburzyć metylację DNA i spowodować, że do głosu znowu doszłyby geny, które wcześniej utrudniały Ci życie…
I to jest genialne pytanie! 🙂
Kiedy uwalniasz się od nici traumy pokoleniowej (razem z zapasową kopią danych, która „na wszelki wypadek” trzyma jej zapis) różnicę odczuwasz Ty, ale też każda osoba z Twojej Rodziny, która odziedziczyła tę nić traumy. Okazuje się, że wszyscy jesteście od tej traumy wolni! HuuuRaaa!!! 😉
I jak tu niby nie dziękować za piękno tego świata? Ja nie umiem wyjść z podziwu 😀
Kiedy o tym rozmawiam z Ludźmi, to zazwyczaj słyszę dwa pytania:
#1 Co to za czary? i
#2 Czy na pewno wszyscy członkowie rodziny tego potrzebują? Przecież u nich nie widać, żeby mieli podobnie, jak ja… jakoś nie boją się np. wyjść do świata i pokazać z mocą, czym się zajmują…
Odpowiadając na pierwsze pytanie: to nie są czary. To „zwykła” fizyka. Choć może nie taka zwykła, bo kwantowa. I może nie aż tak standardowa, bo aby zrozumieć ten mechanizm trzeba przyjąć za fizykami, że czas nie istnieje… I jak dalej iść w tym kierunku, to dla większości z nas zaczyna to jednak pachnieć czarami…
Więc sobie wybierz: wolisz na to patrzeć, jak na czary, czy prawidła fizyki? Ja wybrałam podchodzić do tego, jak do grawitacji: nawet jeśli nie rozumiem każdej mikrodrobinki tego procesu, to za każdym razem, kiedy stawiam krok na tej Ziemi, grawitacja działa. Nawet jeśli nie będziesz uwalniał od nici traum pokoleniowych wszystkich członków Twojej Rodziny, to wystarczy, że uwolnisz od nich siebie i cały Twój Ród będzie od nich wolny. Hurrrrra!
Odpowiadając na pytanie drugie: nawet jeśli różni członkowie rodziny niosą w sobie zapis tej samej nici traumy, to jej skutki w życiu konkretnego Człowieka zależą od wypadkowej wszystkich tematów traum, jakich zapis on w sobie nosi…
Jak czytam powyższe zdanie, to dla mnie samej, brzmi ono nieco enigmatycznie, więc pozwól, że pokażę Ci to na konkretnym, życiowym przykładzie.
Ta historia zaczyna się w czasie wojny; we Lwowie.
Mężczyzna; inteligent, ukrywa się przez wiele miesięcy w ciasnym pomieszczeniu. Boi się nawet podejść do okna, więc musi stronić od światła. Chowa się najlepiej, jak umie, aby go nie zauważyli. Wie, że wyjście na zewnątrz, oznacza śmierć. Ten mężczyzna już dawno nie żyje…
Żyje natomiast jego córka i jej dzieci.
Córka tego mężczyzny jest inteligentna i bystra. Ma wiele zasobów: potrafi np. łatwo znaleźć się w technicznym środowisku, jak i bryluje muzycznie. Jest zdecydowanie nieprzeciętna 🙂 Jednak, kiedy określa obszar w swoim życiu, który chce zmienić, to mówi dokładnie:
„Nie mam trudności z zarobieniem pieniędzy, ale zarabiam zawsze tyle, ile mi potrzeba. Nic mi nie zostaje. Wszystko wydaję do zera. Nawet, jak myślę, że będę miała jakąś nadwyżkę, to potem się okazuje, że wyszły niespodziewane rzeczy i znowu jestem na zero…”.
Zadaję jej serię pytań i okazuje się, że ona wie, co i jak zrobić, żeby pozyskać więcej zamożniejszych Klientów. Wie, jak to zrobić, żeby Ludzie płacili dużo więcej za wartość, którą od niej dostają. Dlaczego zatem tego nie robi? Cóż, zgodnie z jej słowami, gdyby wykorzystała konkretną (i skuteczną!) strategię marketingową, to byłaby oszołomem i byłaby pospolita (a inteligencja nie może być pospolita… ma być poważna, wiarygodna i zawsze sobie radzić, bo narzędzia ma w głowie i w rękach).
Chwilę się kręcimy wokół tych samych tematów, aż w końcu prowadzę ją tak, żeby była bardzo w sobie i dobrze siebie czuła i zadaję jej pytanie „Za co musisz w tym tkwić?”. Zaczyna płakać. Szlochając odpowiada: „Nie za co… Za kogo. Za tatę.”
W tej chwili odczuwa w sobie zapis całej traumy, której doświadczył tata, a której zapis ona w sobie nosi. Szerokim potokiem wylewają się z niej do tej pory niewypowiedziane doświadczenia:
„Kiedy w tym tkwię, to jestem pospolita. Gardzę pospolitością. A jednak jestem wtedy nikim. Jestem przeciętna. Jakbym zeszła do zerowego poziomu. Jakbym zrównała się z podłogą. Jest tylko szarość. To życie bez światła. Takie niebycie. Totalny niebyt. Muszę się ukrywać. Wyjście do światła oznacza zginąć. Wyjść do Ludzi? Być widocznym? To sama śmierć, tylko w takim przebraniu. Muszę być niewidoczna i pospolita. Muszę być nikim. Dobrze jest być nikim, bo jest się wtedy niewidocznym. Można przeżyć.”
Miałam przyjemność pracować też z synem tej kobiety. Inteligentny, młody Człowiek. Z pięknym wnętrzem. Odczuwający jednak w życiu granice, które trudno mu było przekroczyć. M.in. nie mógł utrzymać pracy i miał szereg doświadczeń, kiedy z niego rezygnowano i go zwalniano.
Sprawdzamy zatem, czego wewnętrznie doświadcza, kiedy w trakcie konkretnej sytuacji z życia, słyszy „jesteśmy tu po to, żeby rozwiązać z tobą umowę o pracę”. A nie doświadcza niczego przyjemnego… Czuje stres, mdłości, mrowienie palców. Zaczyna drżeć mu głos i nachodzą go paniczne myśli. Wśród tego potoku myśli pojawiają się tematy starych traum:
To samo wydarzenie. Niby ta sama trauma… ale jej wydźwięk w kolejnych pokoleniach jest inny. Dlaczego? Bo każdy z tych Ludzi przeżywa dawną traumę pokoleniową na swój sposób. Interpretuje ją tak, jak podpowiadają mu inne programy, których zapis w sobie nosi.
I nie jest to łatwe. Nie jest to przyjemne. Nie jest to zdrowe. I na pewno nie jest to nam przeznaczone!
Ale jest…
Dobra wiadomość jest taka, że możesz uwolnić się od zapisów traum pokoleniowych, które w sobie nosisz, a przez to uwolnić od nich także Twoich Bliskich 🙂
Możesz też zacząć od bezpłatnego minikursu online, z którego dowiesz się, jak uzdrowić pojedynczą traumę pokoleniową (dostępne w grupie: GPS do Zdrwej Pełni).
Na bardziej zaawansowaną wyprawę w ramach programu „Moja Droga do Zdrowej Pełni” możesz się zdecydować, kiedy już zauważysz, że ten sposób dla Ciebie działa i przynosi Ci same korzyści 😀
I możesz się oczywiście zastanawiać, jak bardzo narzędzia Zdrowej Pełni mogą pomóc Ci uwolnić się od traum pokoleniowych… Możesz się nawet zastanawiać, czy w ogóle Ci pomogą!
Rozumiem to, bo zgłasza się do mnie wiele osób, które mają za sobą całe lata wewnętrznej pracy innymi metodami i mierne życiowe rezultaty z tym związane 🙁
Dlatego nie będę Cię przekonywać, jak dużo dobrego możesz zrobić dla siebie i Twoich Bliskich uczestnicząc w wyprawie „Jaka Matka… Taka Córka…”. Po pierwsze dlatego, że możesz to sprawdzić samodzielnie korzystając z bezpłatnej wersji demo.
A po drugie… Cóż, pamiętasz Kobietę o której pisałam na samym początku? Tę, która reagowała lękiem i wstydem na myśl o tym, żeby się Ludziom pokazać? Tę która nawet w sytuacji megapozytywnej (odbierając prestiżową nagrodę) zrobiła wszystko, co mogła, aby Ludzie jej nie rozpoznali?
Dziś możesz skorzystać z warsztatów, które ta sama Kobieta z sukcesem realizuje i na które ciepło zaprasza Ludzi 🙂 Co więcej możesz obejrzeć sesje hipnozy regresyjnej, które prowadzi ze swoimi Klientami na jej kanale youtube 🙂
Gdybyśmy byli w teatrze, to teraz za kulisami słychać by było „KURTYNA!” 😉 bo niby co tu więcej dodać w kwestii skuteczności i głębokości zmian, które dzieją się w Twoim życiu, kiedy skutecznie uwalniasz się od traum i blokad pokoleniowych… ?
No… może mogłabym jeszcze dodać to, co poniżej napisała Ania – jedna z Bohaterek Zdrowej Pełni 🙂
I teraz to już rzeczywiście nie wiem, co mogłabym dodać 😉 Ale jeśli Ty wiesz i chcesz się tym ze mną podzielić, to przewiń tę stronę lekko w dół i napisz mi o tym w komentarzu 🙂
Zapraszam Cię do zabawy otwierającej oczy z kartami Osho Zen 🙂 Wylosowana karta, może pomóc Ci zobaczyć, co towarzyszy Ci obecnie w życiu (ogólnie lub w wybranym przez Ciebie temacie).
Oczywiście możesz powiedzieć, że opis kart pasuje do każdej sytuacji i każdego człowieka. Może i tak jest… Jednak refleksja nad tu i teraz jest Twoim wyborem, a wnioski są tylko i wyłącznie Twoje.
Zaufaj intuicji 😉 i upewnij się, że nie wypierasz treści, których nie chcesz usłyszeć.
Jest coś, co chętnie zobaczysz opisane na blogu?
Ucieszysz się, kiedy w podcaście usłyszysz o czymś konkretnym?
Nic prostszego 😄
Napisz o tym czyżykowi i poczekaj chwilę na podcastową lub blogową odpowiedź 😘
– Wiesz, w mojej rodzinie nikt za bardzo nie odczuł wojny. Jeden dziadek był kolejarzem i był potrzebny Polakom, Niemcom, Ruskim i wszystkim, którzy wykorzystywali tabory kolejowe. Drugi siedział w piwnicy i się ukrywał. Babcia była taka, że jak przyszli Niemcy, to ich nakarmiła… jak przyszli Ruscy, to też nakarmiła… Oni jedli na górze, a dziadek w piwnicy bezpiecznie siedział. Dlatego, wiesz, ja nie mam żadnych obciążeń z wojny. Do mnie nie pasują te wszystkie powojenne programy. W mojej rodzinie wojna przeszła niezauważona.
– To z czym chcesz ze mną pracować?
– Od dawna czuję, że mam dużo do przekazania i chciałabym zrealizować warsztaty, na których podzielę się swoją wiedzą. Tylko, że mam trudność z tym, aby wyjść do Ludzi. Nawet, kiedy to się wydaje śmieszne. Wiesz, pamiętam taką sytuację, że kiedy miałam odebrać nagrodę i to było duże wydarzenie: z prasą i zdjęciami, to najpierw robiłam wszystko, żeby ktoś mógł ją odebrać za mnie… Kiedy się okazało, że jednak muszę to zrobić osobiście, to następnego dnia od razu pojechałam do fryzjera i przefarbowałam włosy na czarno tak, aby nikt – nawet przypadkiem – nie mógł mnie rozpoznać i skojarzyć z tą kobietą ze zdjęcia w gazecie.
– A wyobraź sobie taką sytuację, że jednak robisz swoje warsztaty. Ludzie są z nich zadowoleni. Zaczyna być o nich głośno. Zaczynasz być sławna. Siedzisz sobie w ogródku restauracji. Jest ciepło i przyjemnie. Jesz lody i pijesz pyszną kawę. Nagle podchodzi do Ciebie młody mężczyzna i mówi: „Ja panią znam! Pani prowadzi te sławne warsztaty. Bardzo panią proszę o autograf. Dla mnie na tej kartce. A tutaj proszę autograf dla mojej mamy. Ona się bardzo ucieszy, bo panią uwielbia. Ależ będzie mi zazdrościć, że panią spotkałem! Jak się dowie, że pani tutaj bywa, to zacznie też tutaj przychodzić, już ja to pani mówię. Och, już widzę, jak mnie o wszystko wypytuje! Będę jej musiał pewnie opowiedzieć każdy szczegół, nawet jak pani była ubrana”… I co…? Co czujesz na myśl o takiej sytuacji?
– Jezu, ale wstyd! I wszyscy Ludzie z kawiarni to widzą? I słyszą?! Od razu się kurczę i chcę stamtąd uciec!
Hmmm… Zupełnie niezauważona ta wojna… jedynie w świadomości mówiącego 😉
Niestety mechanizm jest nieubłagany i działa tak samo jak grawitacja. Nie musisz wiedzieć, że grawitacja istnieje, ale jeśli podskoczysz w górę, to za moment znajdziesz się znowu na ziemi… Tak samo jest z obciążeniami, jakie dostajemy z rodu: nie musisz wiedzieć, jakie obciążenia dostałeś w epigenetycznym spadku; nie musisz znać historii swojej rodziny; nie musisz znać tematów traum, jakich zapis w sobie nosisz… a i tak będziesz odczuwać skutki tego wszystkiego w swoim życiu 🙁
Jak? Chociażby tak, jak w powyższym przykładzie. Kiedy dziadek przez lata ukrywał się w piwnicy, to Ty nie musisz doświadczać tego samego (patrz: nie musisz siedzieć latami w piwnicy w obawie przed tym, że zostaniesz zauważona), ale na poziomie emocji i wewnętrznego doświadczenia i tak się z tym na co dzień mierzysz. Zmieniają się jedynie zewnętrzne okoliczności…
Kiedy dziadek ukrywał się w piwnicy, to wiedział, że świat jest niebezpieczny. Wiedział, że na zewnątrz są Ludzie gotowi go skrzywdzić bez mrugnięcia okiem. Nie był pewny komu można ufać, a komu nie. Wiedział, że wyjście oznacza ryzyko – może oznaczać śmierć. Wiedział, że nie może zostać rozpoznany – lepiej, żeby nikt go nie widział, a jeśli już zobaczy, to żeby nie wiedział, kim jest. Wstydził się, że nie stoi na wysokości zadania, że nie może zająć się swoją rodziną, a jego żona musi zajmować się wszystkim sama. Bał się o siebie i o rodzinę.
Dzisiaj jego wnuczka doświadcza tego samego myśląc o tym, że miałaby wyjść i stanąć w świetle reflektorów tak, aby świat ją zobaczył. Rozpoznał. Dowiedział się, czym i gdzie się zajmuje. Nie jest jej potrzebna zamknięta piwnica. Wystarczy wyobrażenie, że zaczyna realizować swoje warsztaty i zaprasza na nie Ludzi… i wie, że nie może wyjść. Nie może się pokazać. Że to będzie wstyd. Ludzie mogą ją skrzywdzić. Będzie bezbronna. Nie można Ludziom zaufać. Nie można pokazywać siebie. Nie można zdradzać swojej kryjówki, bo to ogromne ryzyko… Największa możliwa głupota… Nie ważne, że całe jej życiowe doświadczenie mówi, że to nielogiczne; że nie ma podstaw do takich lęków… Cóż z tego, że ona o tym wie, kiedy każda komórka jej ciała zwija się w bólu i wrzeszczy na samą myśl, że w gazecie pojawi się jej zdjęcie?! Cóż z tego, kiedy najzwyczajniej w świecie się boi?!
Traumy pokoleniowe istnieją i coraz szerzej (np. tutaj, lub tutaj) mówi się o tym, że zbierają swoje żniwo nawet jeśli Człowiek nie jest świadomy skąd dane obciążenie się w nim wzięło. Na poziomie pamięci komórkowej istnieją dwa podstawowe mechanizmy, które doprowadzają do tego, że czujesz lęk swojej praprababki, lub złość swojego taty.
Jeden z nich dotyczy nici traum pokoleniowych (na poziomie biologicznym są to utknięte nici mRNA). Dziedziczysz nie same nici, a uszkodzenie, które stoi u przyczyn utworzenia tych nici, czyli dziedziczysz wzorzec DNA i niesprawnych histonów. Później – w Twoim życiu – objawia się to nicią traumy pokoleniowej (na poziomie pamięci komórkowej) oraz emocjami, myślami i reakcjami ciała (na co dzień w życiu), których logicznie wytłumaczyć się nie da, ale które blokują Cię w działaniu i zamykają Ci drogę do szczęścia.
Kolejny mechanizm dziedziczenia obciążeń pokoleniowych dotyczy tego, co w światku naukowym nazywa się metylacją DNA. Jest to mechanizm na bazie którego następuje wybór tego, które geny doczekają się ekspresji (w Twoim wyglądzie, zachowaniu, cechach psychologicznych), a które nie.
Na szczęście dla nas każde z tych obciążeń (zarówno nici traum pokoleniowych, jak i niekorzystny dla nas wzorzec metylacji DNA) można uzdrowić tak, abyś po takiej procedurze był jeszcze bliżej swojej Zdrowej Pełni 🙂
Jak w każdej drodze, aby ją rozpocząć, trzeba zrobić pierwszy krok. Od czego zatem zacząć? Od uwolnienia się od nici traum pokoleniowych.
Dlaczego? Ponieważ możesz to zrobić nie tylko stosunkowo łatwo, ale możesz to zrobić na stałe z korzyścią dla Ciebie i wszystkich członków Twojego Rodu pod warunkiem, że wiesz, jak uwolnić się od zapisu „zapasowych kopii danych”, które przechowują w sobie wzór nici traum pokoleniowych i odtwarzają działanie danej traumy, kiedy najmniej byś tego chciał.
I oczywiście nie musisz mi wierzyć na słowo – nawet mądrzej, abyś tego nie robiła. Możesz skorzystać z bezpłatnego minikursu online, który pokaże Ci, w jaki sposób uzdrowisz pojedynczą nić traumy pokoleniowej. Filmy z instruktażem znajdziesz w grupie FB: GPS do Zdrowej Pełni.
Sprawdź, jak to dla Ciebie działa. Sprawdź, jak zmienia się Twoja percepcja rzeczywistości, kiedy uwalniasz się od pojedynczego zapisu obciążenia pokoleniowego i zdecyduj, jak wiele pozostałych obciążeń z rodu chcesz w ten sposób uzdrowić 🙂
Dlaczego nie radzę Ci, abyś zaczynał od uzdrowienia wzorca metylacji DNA? Czy dlatego, że to jest trudne i nie dasz rady? Absolutnie nie. Narzędzie dotyczące metylacji DNA i pomagające Ci w taki sposób, aby ekspresji na polu Twojego wewnętrznego dobrostanu ulegały te geny, które Ci życiowo służą, jest banalnie proste.
Haczyk jest gdzieś indziej…
Otóż mechanizm metylacji DNA jest bardzo wrażliwy na percepcję. Co oznacza dokładnie, że jeśli postrzegasz świat jako zagrażający, to będą Ci się włączać geny związane np. z walką i agresją, abyś mógł sobie poradzić w tym niebezpiecznym, zagrażającym świecie. Będą się włączać nawet wówczas, kiedy zależy Ci na tym, by zostać oazą spokoju, bo np. chcesz, żeby Twoje Dzieci i Twój współmałżonek czuli że jesteś dla nich opoką i wsparciem…
I co? I guzik! Tak długo, jak chcesz być jakiś, np. spokojny, a postrzegasz świat, jako zagrażający, to i tak będziesz działać jak bomba zegarowa. Możesz sobie chcieć…
Co zatem zrobić, aby metylacja DNA działała na Twoją korzyść? Są dwie drogi. Jedna jest dłuższa, a druga krótsza. Ta dłuższa zakłada, że od dziś do końca życia, wchodzisz w codzienną, systematyczną praktykę, która utrzymuje Cię (bez względu na wszystko) w pozytywnym postrzeganiu świata. To może być medytacja, joga, afirmacje, pozytywne myślenie, pustelnicze życie na łonie natury lub cokolwiek innego, co zadziała w Twoim przypadku. Ważne: MUSISZ tę praktykę wykonywać systematycznie i codziennie. Jak przestaniesz, to wystarczy moment, abyś wrócił do starych torów działania, myślenia i destrukcyjnych wzorców, które już wcześnie odbijały Ci się w życiu czkawką.
Czy to podejście działa? Działa i pojawia się coraz więcej badań, które pokazują dobry wpływ medytacji i pozytywnego myślenia na ekspresję naszych genów (jeśli chcesz poczytać więcej, to możesz zerknąć tutaj lub tutaj). Jedyny minus tego podejścia polega na tym, że jest czasochłonne, energochłonne i wymaga Twojej ogromnej dyscypliny i samozaparcia. Sama potrzebujesz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wytrwasz w takiej drodze…
Drugie podejście – krótsze i dla mnie łatwiejsze – polega na uwolnieniu się od traum. Dlaczego? Zastanówmy się wspólnie. Powiedziałam Ci wcześniej, że metylacja DNA jest wrażliwa na Twoją percepcję, czyli reaguje na to, jak postrzegasz świat, siebie i Ludzi. Co jednak jest przyczyną tego, że możesz widzieć świat np. jako zagrażający?
…
…
…
OK – mała podpowiedź 😉
Jeśli nie jesteś pewny, to wróć do przykładu opisanego na samym początku tego artykułu. Czy kobieta, o której pisałam, miała jakiekolwiek doświadczenia, które mogłyby uzasadniać jej lęk przed wyjściem do świata? Nie. Dlaczego w związku z tym odczuwała lęk? Ponieważ postrzegała świat, jako zagrażający. Ponieważ – zupełnie nieświadomie – wiedziała, że jeśli wyjdzie i stanie w świetle reflektorów, to coś złego może się stać… Skąd to przeświadczenie? Nie powstało ono w trakcie jej życia – odziedziczyła traumę dziadka!
Traumy, jakich zapis w sobie nosimy, stanowią filtry percepcyjne. Warunkują sposób, w jaki będziesz odbierał siebie, świat i innych. Właśnie dlatego uzdrowienie traum często jest równoznaczne z uwolnieniem się od źródła obciążających emocji. Jednocześnie stajesz się też wolny od filtrów percepcyjnych, które powodują, że w Twoim życiu do głosu dochodzą te geny, które wcale nie wspierają Cię tak, jakbyś chciał…
Mechanizm jest prosty: brak traum oznacza brak lęku i obciążających emocji. To z kolei oznacza otwarte, ufne, pozytywne podejście do świata, siebie i Ludzi. Na bazie takich wzorców w myśleniu i na bazie uskrzydlających Cię emocji, następuje zmiana w ekspresji DNA – do głosu dochodzą te geny, które najlepiej mogą Cię wspierać w Twojej Zdrowej Pełni.
Najpiękniejsze dla mnie w tym procesie, jest to, że dzieje się to w sposób naturalny. Nie musisz już codziennie wprowadzać się w dobry stan – po prostu w tym stanie jesteś! Życie bez traum, to życie w pozytywnym świecie, z pozytywnymi Ludźmi i ze szczęśliwą sobą 😀
Właśnie dlatego, że uwalniasz się od przyczyn, to ten proces można zrobić raz i jego skutki są na stałe! 🙂
Dopiero w takim momencie ma sens procedura, która przyspiesza i kierunkuje metylację naszego DNA na wzorce, które są dla nas najbardziej wspierające. I znowu: robisz raz i pozytywne skutki odczuwasz na co dzień, bo wcześniej uwolniłeś się od obciążeń, które mogłyby zmienić Twoją percepcję na „negatywną”, a przez to mogłyby zaburzyć metylację DNA i spowodować, że do głosu znowu doszłyby geny, które wcześniej utrudniały Ci życie…
I to jest genialne pytanie! 🙂
Kiedy uwalniasz się od nici traumy pokoleniowej (razem z zapasową kopią danych, która „na wszelki wypadek” trzyma jej zapis) różnicę odczuwasz Ty, ale też każda osoba z Twojej Rodziny, która odziedziczyła tę nić traumy. Okazuje się, że wszyscy jesteście od tej traumy wolni! HuuuRaaa!!! 😉
I jak tu niby nie dziękować za piękno tego świata? Ja nie umiem wyjść z podziwu 😀
Kiedy o tym rozmawiam z Ludźmi, to zazwyczaj słyszę dwa pytania:
#1 Co to za czary? i
#2 Czy na pewno wszyscy członkowie rodziny tego potrzebują? Przecież u nich nie widać, żeby mieli podobnie, jak ja… jakoś nie boją się np. wyjść do świata i pokazać z mocą, czym się zajmują…
Odpowiadając na pierwsze pytanie: to nie są czary. To „zwykła” fizyka. Choć może nie taka zwykła, bo kwantowa. I może nie aż tak standardowa, bo aby zrozumieć ten mechanizm trzeba przyjąć za fizykami, że czas nie istnieje… I jak dalej iść w tym kierunku, to dla większości z nas zaczyna to jednak pachnieć czarami…
Więc sobie wybierz: wolisz na to patrzeć, jak na czary, czy prawidła fizyki? Ja wybrałam podchodzić do tego, jak do grawitacji: nawet jeśli nie rozumiem każdej mikrodrobinki tego procesu, to za każdym razem, kiedy stawiam krok na tej Ziemi, grawitacja działa. Nawet jeśli nie będziesz uwalniał od nici traum pokoleniowych wszystkich członków Twojej Rodziny, to wystarczy, że uwolnisz od nich siebie i cały Twój Ród będzie od nich wolny. Hurrrrra!
Odpowiadając na pytanie drugie: nawet jeśli różni członkowie rodziny niosą w sobie zapis tej samej nici traumy, to jej skutki w życiu konkretnego Człowieka zależą od wypadkowej wszystkich tematów traum, jakich zapis on w sobie nosi…
Jak czytam powyższe zdanie, to dla mnie samej, brzmi ono nieco enigmatycznie, więc pozwól, że pokażę Ci to na konkretnym, życiowym przykładzie.
Ta historia zaczyna się w czasie wojny; we Lwowie.
Mężczyzna; inteligent, ukrywa się przez wiele miesięcy w ciasnym pomieszczeniu. Boi się nawet podejść do okna, więc musi stronić od światła. Chowa się najlepiej, jak umie, aby go nie zauważyli. Wie, że wyjście na zewnątrz, oznacza śmierć. Ten mężczyzna już dawno nie żyje…
Żyje natomiast jego córka i jej dzieci.
Córka tego mężczyzny jest inteligentna i bystra. Ma wiele zasobów: potrafi np. łatwo znaleźć się w technicznym środowisku, jak i bryluje muzycznie. Jest zdecydowanie nieprzeciętna 🙂 Jednak, kiedy określa obszar w swoim życiu, który chce zmienić, to mówi dokładnie:
„Nie mam trudności z zarobieniem pieniędzy, ale zarabiam zawsze tyle, ile mi potrzeba. Nic mi nie zostaje. Wszystko wydaję do zera. Nawet, jak myślę, że będę miała jakąś nadwyżkę, to potem się okazuje, że wyszły niespodziewane rzeczy i znowu jestem na zero…”.
Zadaję jej serię pytań i okazuje się, że ona wie, co i jak zrobić, żeby pozyskać więcej zamożniejszych Klientów. Wie, jak to zrobić, żeby Ludzie płacili dużo więcej za wartość, którą od niej dostają. Dlaczego zatem tego nie robi? Cóż, zgodnie z jej słowami, gdyby wykorzystała konkretną (i skuteczną!) strategię marketingową, to byłaby oszołomem i byłaby pospolita (a inteligencja nie może być pospolita… ma być poważna, wiarygodna i zawsze sobie radzić, bo narzędzia ma w głowie i w rękach).
Chwilę się kręcimy wokół tych samych tematów, aż w końcu prowadzę ją tak, żeby była bardzo w sobie i dobrze siebie czuła i zadaję jej pytanie „Za co musisz w tym tkwić?”. Zaczyna płakać. Szlochając odpowiada: „Nie za co… Za kogo. Za tatę.”
W tej chwili odczuwa w sobie zapis całej traumy, której doświadczył tata, a której zapis ona w sobie nosi. Szerokim potokiem wylewają się z niej do tej pory niewypowiedziane doświadczenia:
„Kiedy w tym tkwię, to jestem pospolita. Gardzę pospolitością. A jednak jestem wtedy nikim. Jestem przeciętna. Jakbym zeszła do zerowego poziomu. Jakbym zrównała się z podłogą. Jest tylko szarość. To życie bez światła. Takie niebycie. Totalny niebyt. Muszę się ukrywać. Wyjście do światła oznacza zginąć. Wyjść do Ludzi? Być widocznym? To sama śmierć, tylko w takim przebraniu. Muszę być niewidoczna i pospolita. Muszę być nikim. Dobrze jest być nikim, bo jest się wtedy niewidocznym. Można przeżyć.”
Miałam przyjemność pracować też z synem tej kobiety. Inteligentny, młody Człowiek. Z pięknym wnętrzem. Odczuwający jednak w życiu granice, które trudno mu było przekroczyć. M.in. nie mógł utrzymać pracy i miał szereg doświadczeń, kiedy z niego rezygnowano i go zwalniano.
Sprawdzamy zatem, czego wewnętrznie doświadcza, kiedy w trakcie konkretnej sytuacji z życia, słyszy „jesteśmy tu po to, żeby rozwiązać z tobą umowę o pracę”. A nie doświadcza niczego przyjemnego… Czuje stres, mdłości, mrowienie palców. Zaczyna drżeć mu głos i nachodzą go paniczne myśli. Wśród tego potoku myśli pojawiają się tematy starych traum:
To samo wydarzenie. Niby ta sama trauma… ale jej wydźwięk w kolejnych pokoleniach jest inny. Dlaczego? Bo każdy z tych Ludzi przeżywa dawną traumę pokoleniową na swój sposób. Interpretuje ją tak, jak podpowiadają mu inne programy, których zapis w sobie nosi.
I nie jest to łatwe. Nie jest to przyjemne. Nie jest to zdrowe. I na pewno nie jest to nam przeznaczone!
Ale jest…
Dobra wiadomość jest taka, że możesz uwolnić się od zapisów traum pokoleniowych, które w sobie nosisz, a przez to uwolnić od nich także Twoich Bliskich 🙂
Możesz też zacząć od bezpłatnego minikursu online, z którego dowiesz się, jak uzdrowić pojedynczą traumę pokoleniową (dostępne w grupie: GPS do Zdrwej Pełni).
Na bardziej zaawansowaną wyprawę w ramach programu „Moja Droga do Zdrowej Pełni” możesz się zdecydować, kiedy już zauważysz, że ten sposób dla Ciebie działa i przynosi Ci same korzyści 😀
I możesz się oczywiście zastanawiać, jak bardzo narzędzia Zdrowej Pełni mogą pomóc Ci uwolnić się od traum pokoleniowych… Możesz się nawet zastanawiać, czy w ogóle Ci pomogą!
Rozumiem to, bo zgłasza się do mnie wiele osób, które mają za sobą całe lata wewnętrznej pracy innymi metodami i mierne życiowe rezultaty z tym związane 🙁
Dlatego nie będę Cię przekonywać, jak dużo dobrego możesz zrobić dla siebie i Twoich Bliskich uczestnicząc w wyprawie „Jaka Matka… Taka Córka…”. Po pierwsze dlatego, że możesz to sprawdzić samodzielnie korzystając z bezpłatnej wersji demo.
A po drugie… Cóż, pamiętasz Kobietę o której pisałam na samym początku? Tę, która reagowała lękiem i wstydem na myśl o tym, żeby się Ludziom pokazać? Tę która nawet w sytuacji megapozytywnej (odbierając prestiżową nagrodę) zrobiła wszystko, co mogła, aby Ludzie jej nie rozpoznali?
Dziś możesz skorzystać z warsztatów, które ta sama Kobieta z sukcesem realizuje i na które ciepło zaprasza Ludzi 🙂 Co więcej możesz obejrzeć sesje hipnozy regresyjnej, które prowadzi ze swoimi Klientami na jej kanale youtube 🙂
Gdybyśmy byli w teatrze, to teraz za kulisami słychać by było „KURTYNA!” 😉 bo niby co tu więcej dodać w kwestii skuteczności i głębokości zmian, które dzieją się w Twoim życiu, kiedy skutecznie uwalniasz się od traum i blokad pokoleniowych… ?
No… może mogłabym jeszcze dodać to, co poniżej napisała Ania – jedna z Bohaterek Zdrowej Pełni 🙂
I teraz to już rzeczywiście nie wiem, co mogłabym dodać 😉 Ale jeśli Ty wiesz i chcesz się tym ze mną podzielić, to przewiń tę stronę lekko w dół i napisz mi o tym w komentarzu 🙂
Napisz komu i na jaki adres mailowy czyżyk ma wysłać spis najczęstszych programów, które mogą Cię ograniczać w życiu, w związku, w rodzicielstwie, w karierze lub w biznesie. Poznaj, co tak naprawdę Ci przeszkadza i uwolnij się od tego!